Witam
Henryk napisał
Cytuj:
Opisze moj osobisty przypadek.
Kilka razy w roku mialem,jakies silne zapalenie wokol oczu.Byly mocno zaczerwienione i bardzo swedzialy,a do tego raz w miesiacu robil mi sie jeczmien na prawym oku.Nie musze mowic,jakie to jest dokuczliwe.Pewnego dnia podchodzi do mnie mezczyza i mowi,zebym wypil kilka kropli oleju rycynowego i mi przejdzie,a ja w swojej madrosci go wysmialem.Popatrzyl na mnie,jak na umyslowo biednego czlowieka i powiedzial,ze zawsze sa dwie mozliwosci.
Mozesz sie dalej glupio smiac,albo wypic.
Nastepnego dnia przyniosl mi mala flaszeczke z olejem i poprosil,zebym wypil piec lub szesc kropli tego oleju,ze moge,go lyknac z cukrem,bo jest bardzo nieprzyjemny w smaku.No i wieczorem zrobilem,jak i kazal.Po trzech dniach zapelenie zniknelo,jeczmien tez!Powtorzylo sie,to jeszcze dwa,czy trzy razy i mam spokoj do dzis.
Dzis pociagam sobie od czasu do czasu,maly lyczek z butelki,bez cukru jest wspanialy,kocham go.Wlasnie,tak zaczela sie moja najwieksza przygoda w zyciu przez te kilka kropel oleju rycynowego.Zapoznalem sie z Cayc `ym,a dla mnie teraz,to jest,jak narkotyk.Jestem z nim na codzien.
Postanowiłam sprawdzić jak mój organizm zareaguje na te malutkie ilości oleju rycynowego... Wzięłam go do ust już trzeci raz ... i za każdym razem później czułam "kamień" na wątrobie.
Do próby zachęciła mnie Twoja Henryku historia z jęczmieniem... ale nie pamiętam Twojej grupy krwi (a może to ma znaczenie)
Napiszę tu też swoją historię... otóż ja w dawnych czasach używałam tuszu do kresek firmy Yardley...bo tylko ten tusz spośród innych które próbowałam... nie drażnił mi oczu. Niestety firma Yardey zniknęła w pewnym momencie z rynku... znalazłam wtedy jakiś miejscowy tusz co mi nie szkodził... ale firma produkująca ten tusz też wkrótce "padła". W pewnym momencie po prostu przestałam malować te kreski... chociaż je bardzo lubiłam. Gdy zaczęłam uczęszczać na Wołomiński Uniwersytet Trzeciego Wieku... poznałam wiele nowych... również stosujących różne tusze koleżanek... Nie dawno jedna zachęciła mnie do malowania. Niestety... ja odzwyczajona prawie dokumentnie... zatarłam sobie takim tuszem prawe oko... i jak się zorientowałam było już za późno. Robiłam okłady z rumianku... ale cały czas miałam wrażenie... że coś tam zostało... coś w rodzaju jęczmienia... który przesunął się do zewnętrznego kącika oka i tam sobie "trwa"... bo jakoś nie może pomimo białej kropeczki pęknąć... Mam nadzieję... że zniknie po zastosowaniu tego oleju rycynowego... i niech się tak stanie... bo już jakby zaczął się zmniejszać... Napiszę później co będzie dalej.
Aha... zlokalizowałam tusz... który nie drażni moich (grupa krwi zero) oczu... to konturówka Miss Claire
Pozdrawiam z Wołomina