Witam,
piszę w sprawie problemu, który mnie ostatnio wręcz nęka. Kilka lat wstecz... przeziębienie dopadało mnie raz na jakiś czas.. czyli raz w roku... raz na dwa lata.
W roku bieżącym sytuacja wygląda tak... w październiku chorowałem trzy tygodnie:- 1 tydzień, całe dnie siedziałem w domu, wychodziłem tylko na trening (siłownia) od 1h do 1,5h. Reszta dnia w domu. Przy tym brałem leki na przeziębienie, czyli Gripexy, Fervexy, piłem mleko z miodem, jakieś witaminy itd.
- 2 tydzień, już nie wychodziłem z domu tylko na zastrzyk, dostawałem dwa razy dziennie (rano i wieczorem) zastrzyk dożylny.
- 3 tydzień, zacząłem brać antybiotyki.. koło środy, gdy dalej nie przechodziło, znalazłem osobę, która postawiła mi
"bańki" i to był strzał w 10stkę, już wieczorem, tego samego dnia czułem się zdecydowanie lepiej. Do niedzieli posiedziałem w domu.
Minął pewien czas... koniec pierwszego tygodnia grudnia i znów mnie lekko wzięło, posiedziałem dwa dni w domu pod kocem... niby przeszło.
I wczoraj... zaczęło się od nowa, katar, kichanie, ból głowy... leże w łóżku
. Szlak mnie trafia, bo mam mnóstwo pracy i nie mogę się ruszyć. Za chwilę ma przyjść znajoma, która postawi mi bańki.
Trochę o mnie: mężczyzna 26lat, 0 nałogów, nie piję, nie palę itd. 5x w tygodniu siłownia po 1,5h plus suplementy (białko, aminokwasy, kreatyna, witaminy), 2x w tygodniu piłka nożna po 1,5. W październiku miałem robione USG klatki piersiowej - wszystko ok.
Macie pomysły, "o co tu chodzi....?" Ubieram się ciepło, kaptur zawsze na głowie, buty grube zimowe itd itp.
Może ktoś ma jakiś pomysł? Może zrobić jakieś dokładniejsze badania... jakie? Gdzie? Sam nie wiem....
z góry dziękuję za odpowiedzi.