Antybiotyki to fantastyczny wynalazek, ale niestety niektórzy lekarze od razu je podają, zamiast spróbować inaczej leczyć... Uodparnianie z reguły następuje przy zbyt częstym i chętnym podawaniu takowych specyfików...
Przykład: Lekarka po raz trzeci w ciągu dwóch miesięcy zapisała mojej niespełna rocznej córeczce antybiotyk
a jej organizm coraz bardziej się osłabiał, bo zamiast produkować własne przeciwciała, przyzwyczajał się do tych podawanych...
Ostatniej porcji nie podałam. Dostała domowe sposoby (po konsultacji telefonicznej ze znajomym pediatrą, który niestety daleko mieszkał
) i córcia wyzdrowiała. Zmieniłam lekarza, co uważa, że antybiotyk to ostateczność, a córcia już nie zachorowała
Właściwie jedną zimę miałam całkowity spokój, a teraz jak na razie tylko 1,5 tyg kataru się zdarzyło.
Wszystkie sposoby łącznie z antybiotykami mają swoje źródła w obserwacjach zachowań zwierząt i ludzi... W końcu antybiotyk to udoskonalona forma powołanej przez Ciebie
jago pajęczyny z chlebem. (jeśli dobrze pamiętam
)
Wszystkie lekarstwa zanim zostaną dopuszczone poddawane są (przynajmniej powinny) badaniom m.in. właśnie obserwacji tego jak oddziałują i jakie mogą być skutki uboczne
Pozdrawiam