Zdrowie
Zdrowy styl życia
- strona główna portalu

Żyj zdrowo -forum dyskusyjne

Forum dyskusyjne o zdrowym stylu życia
Obecny czas: Nie Kwi 28, 2024 2:47 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 25 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
 Temat postu: Re: GMO - nie dajmy się!!!
PostWysłany: Śro Mar 17, 2010 9:00 pm 
Offline
Expert
Expert

Dołączenie: Pią Maj 09, 2008 10:28 am
Postów: 247
WITAM :o !!!

............................................................

Jeśli nie chcesz GMO działaj!!!

''75% WYBORCÓW NIE CHCE GMO - CZY CHCECIE STRACIĆ TE GŁOSY ?'
- Pokojowy protest KOALICJI w Warszawie

KOALICJA POLSKA WOLNA OD GMO organizuje dnia 17 marca (środa) 2010 pokojowy protest w Warszawie. MIEJSCE I GODZINA: Protest odbędzie się pod Sejmem od godz. 14:00 do 16:00

Będziemy domagać się NATYCHMIASTOWEGO wprowadzenia zakazu na uprawy gentycznie zmodyfikowanych ziemniaków i kukurydzy MON 810
oraz odrzucenia nowej ustawy o GMO. To ostatnia chwila, aby działać, zanim wiosną nieświadomi zagrożeń rolnicy wysieją GMO na polskie pola!!

Prosimy wszystkich, którym zależy na zachowaniu Polski wolnej od GMO, o przyłączenie się.

Komisja Sterująca KOALICJI POLSKA WOLNA OD GMO www.polska-wolna-od-gmo.org

Prosimy o przygotowanie i przyniesienie haseł:

1. NATYCHMIASTOWY ZAKAZ KUKURYDZY MON810 I ZIAMNIAKA AMFLORA
2. NOWA USTAWA TO WYROK NA POLSKIE ROLNICTWO
3. WSPÓŁISTNIENIE UPRAW GMO I TRADYCYJNEGO ROLNICTWA TO FIKCJA
4. TAK DLA TRADYCYJNYCH NASION! NIE DLA GMO!
5. NOWOCZESNE ROLNICTWO TO ROLNICTWO BEZ GMO
6. WYBIERAMY PRODUKTY BEZ GMO
7. GMO TYLKO DLA SKORUMPOWANYCH NAUKOWCÓW I POLITYKÓW
8. POLSKIE NALEWKI NA ZIEMNIAKCH BEZ GMO :)
9. NIE CHCEMY ZIEMNIAKOW GMO W NASZEJ ZUPIE!
10. EUROPA NIE CHCE GMO, DLACZEGO POLSKI RZĄD CHCE?
11. GMO - RZĄD NIE DBA O LUDZI TYLKO O KONCERNY
12. GMO - TO ZNISZCZONA ZIEMIA DLA NASZYCH DZIECI
13. TWOJE ZYCIE ZALEZY OD USTAWY GMO!
4. DOŁĄCZ DO KOALICJI POLSKA WOLNA OD GMO
15. GMO - BYĆ ALBO NIE BYĆ... WYBRANYM?
16 GŁOSUJ NA ŻYCIE - NIE NA GMO
17. Obywatelu nie daj się GMOić!

GMO – Genetycznie Modyfikowane Organizmy - Co w tym złego?

- Modyfikacje genetyczne rozprzestrzeniają się na inne rośliny poprzez zapylenie krzyżowe

- Nasiona GMO przenoszone przez wiatr, czy zgubione w transporcie zanieczyszczają uprawy tradycyjne

- Zanieczyszczenie zbiorów ziarnem GM powoduje problemy ze zbytem i utratę wiarygodności producentów tradycyjnej żywności

Niepokojące wyniki badań

- Niektóre badania pokarmowe wykazały niepokojące zmiany u zwierząt karmionych paszą zawierającą GMO

- Obserwowane zmiany dotyczą układu odpornościowego, komórek wątroby i trzustki, nerek, śluzówki przewodu pokarmowego

- Badania na zlecenie rządu Austrii wykazały przejściowe obniżenie płodności w 3-4 pokoleniu myszy karmionych kukurydzą GM

PRAWDA CZY FAŁSZ?

„Rolnicy zawsze produkowali GMO”

Fałsz! Przed erą inżynierii genetycznej nigdy nie było możliwe przenoszenie genów między gatunkami (np. przeniesienie genu bakterii do komórek roślinnych)

Rolnicy ulepszali odmiany metodami tradycyjnymi, selekcjonując pożądane cechy w kolejnych pokoleniach

Nie wiemy, jakie mogą być odległe skutki modyfikacji genetycznych, gdyż ten eksperyment trwa dopiero około 20 lat

„Uprawy tradycyjne i GMO mogą istnieć obok siebie”

Fałsz!

Strefy buforowe nie chronią przed zapyleniem krzyżowym i przenoszeniem się modyfikacji genetycznych na rośliny tradycyjnych upraw

Nasiona GMO przenoszą się z wiatrem i gubią w transporcie zanieczyszczając uprawy tradycyjne i środowisko

„Uprawy GMO powodują zmniejszenie chemizacji rolnictwa”

Fałsz!

Wprowadzenie odmian opornych na herbicydy spowodowało zwiększone zużycie herbicydów

Zwiększone zużycie środków chemicznych wynika także z rosnącej potrzeby zwalczania superchwastów

„Uprawy odmian GMO przynoszą większy zysk”

Fałsz!

Plony odmian GMO są porównywalne do plonów odmian tradycyjnych lub mniejsze

Koszt rolnika jest większy o opłaty licencyjne, ziarno GM jest droższe, w przypadku odmian RR większe jest zużycie i koszt herbicydów

Problemy ze zbytem: rynki europejskie zamykają się na żywność GM, gdyż konsumenci wolą żywość otrzymywaną tradycyjnymi metodami

„Tylko ciemny polski naród i zacofani rolnicy nie chcą upraw GM”

Fałsz!

Już 7 krajów Unii Europejskiej wprowadziło zakaz upraw GM na swoich polach (Niemcy, Francja, Włochy, Węgry, Grecja, Luksemburg, Austria) a dwa kolejne (Belgia i Irlandia) przygotowują zakazy

Konsumenci w UE nie chcą kupować żywności modyfikowanej genetycznie

„Jeżeli Polska nie zezwoli na uprawy GM grożą nam wysokie kary finansowe”

Fałsz!

7 krajów europejskich wprowadziło zakaz upraw GMO i UE nie nałożyła na nie kar finansowych

Firma Monsanto wytoczyła proces rządowi niemieckiemu w związku z zakazem upraw kukurydzy MON810 i przegrała

Dlaczego uprawy GMO mają tak dobrą prasę mimo, że jest tak wielki społeczny opór przeciwko uprawom i żywności GM?

- Tylko w 2008 roku firma Monsanto wydała 8,8 mln USD na lobbing

- W 2005 r. firma Monsanto została skazana na 1,5 mln USD kary za przekupstwo indonezyjskiego urzędnika odpowiedzialnego za decyzję o dopuszczeniu do uprawy GM bawełny

- W 2007 r. firma Monsanto została skazana na 19 tyś. USD kary za fałszywą reklamę, w której informowano, że herbicyd Roundup jest biodegradowalny

Źródło:
Na podstawie prezentacji, doc. dr hab. Katarzyny Lisowskiej, Absolwentki Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego, doktorat w zakresie nauk biologicznych, habilitacja w specjalności biologia medyczna. Pracownik działu badawczego Centrum Onkologii w Gliwicach.

..........................................................................................



POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :o


Góra
 Profil  
 

zdrowie



 Temat postu: Re: GMO - nie dajmy się!!!
PostWysłany: Czw Sie 05, 2010 7:56 am 
Offline
Expert
Expert

Dołączenie: Pią Maj 09, 2008 10:28 am
Postów: 247
WITAM :o

Teraz Polska? NIE dla MONopolu
http://www.youtube.com/watch?v=xDqyOXQ2nxw
( wystarczy w wyszukiwarce YouTube wpisać tytuł )

Wynik z niego m.in.,że Wyborcza cenzuruje wypowiedzi o gmo,relacje z tego typu z konferencji a Polsat od ponad roku wstrzymuje emisję filmu o gmo . itp.itd .
Można usłyszeć "ciekawe " wypowiedzi znanych osób.


Cytuj:
Film w skrócie nakreśla problem jakim jest monopolizacja światowej żywności. Oznacza to, że żwyność może być w rękach jednej prywatnej korporacji. Brzmi to jak teoria spiskowa - kiedyś można było tak to traktować, ale obecnie MONOPOL JEST FAKTEM. W USA firma Monsanto ma monopol na uprawy rolne.

Monsanto jest głównym producentem nasion GMO (genetycznie modyfikowanych) na świecie. Nasiona są opatentowane. Dodatkowo rolnicy są prawnie zmuszeni stosować środki chemiczne Monsanto. Powagi dodaje fakt, że Monsanto jest również największym na świecie dystrybutorem nasion tradycyjnych, czyli tych bez GMO, nieopatentowanych. Firmy nasienne na całym świecie są wykupywane przez wielkie korporacje produkujące GMO. Polska nie jest wyjątkiem.

Problem jest jeszcze bardziej złożony i poważny (np. dochodzi problem pasz dla zwierząt, transportu), ale na początek wystarczy zdać sobie sprawę z podstawowych zagrożeń. Celem wprowadzenia GMO jest monopolizacja żywności. Nie ratowanie świata przed głodem jak twierdzą zwolennicy, czy wytrucie ludzkości jak twierdzą niektórzy przeciwnicy. Mając monopol na żywność można w bardzo łatwy sposób dowolnie manipulować cenami oraz dostępnością żywności. Nie chodzi o potencjalne "przykręcenie kurka" z gazem czy ropą, ale z żywnością.

Można pomyśleć: "Przecież rolnicy mają wybór". Tak, w Polsce jeszcze mają, ale w USA już nie. Tylko że rolnicy sugerują się reklamami Monsanto, które zapewniają o zmniejszeniu kosztów produkcji, zwiększeniu plonów, itd. W USA rolnicy zaufali Monsanto, a teraz bankrutują (między innymi poprzez brak innych dostawców nasion, podwyżkę cen). Dlaczego w Polsce nie mieli by zaufać, skoro nie mają wiedzy na ten temat?

W Polsce trwają prace nad nową ustawą o GMO. Nie wiadomo, czy ta ustawa zezwoli na uprawy GMO, czy ich zabroni. Ustawa może być w każdej chwili przyjęta. Ten temat jest szerokim łukiem omijany przez media. Ustawa regulująca tak ważną rzecz jest tworzona za plecami Polaków. Już sam fakt milczenia w tej sprawie jest podejrzany. Mało tego, osoby przeciwne GMO są w mediach cenzurowane, filmy o GMO wstrzymywane w telewizji (np. "GMO, genetyczna ruletka" Julia Popławska), książka o GMO wycofywana zanim trafia do księgarń (Stanisław K. Wiąckowski, "Genetycznie modyfikowane organizmy. Obietnice i fakty.").



POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :o


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: GMO - nie dajmy się!!!
PostWysłany: Śro Wrz 29, 2010 1:08 pm 
Offline
Expert
Expert

Dołączenie: Pią Maj 09, 2008 10:28 am
Postów: 247
WITAM :o

"Żywność masowego rażenia"
http://www.przekroj.pl/wydarzenia_swiat_artykul,6546,3.html

Cytuj:
Żywność masowego rażenia
Maciej Jarkowiec

W amerykańskim przemyśle spożywczym liczą się dwie rzeczy – pokarm i konsument. Pierwszy jest przetworzony, więc tani, a drugi gruby, więc łasy. Oto prawdziwa sztuka tuczu

Sprawa jest śmiertelnie poważna. Według danych rządu Stanów Zjednoczonych raczkujące dziś pokolenie Amerykanów będzie pierwszym od stulecia, które pożyje krócej od swoich rodziców. Powód: otyłość. Co trzecie amerykańskie dziecko ma chroniczną nadwagę, a co za tym idzie – jest skazane na nadciśnienie, cukrzycę, astmę albo raka. Na odsiecz rusza Michelle Obama. W połowie lutego Pierwsza Dama wystartowała z przygotowywaną przez rok kampanią Let’s Move (Ruszmy się!), debiutując tym samym w – tradycyjnie wypełnianej przez żonę prezydenta – roli społecznej aktywistki. Przy wsparciu organizacji pozarządowych, biznesu i mediów będzie zachęcać dzieciaki, żeby odstawiły colę na rzecz soku, frytki na rzecz marchwi i siedzenie przed komputerem na rzecz ganiania za piłką.

Inicjatywa szlachetna, tyle że jej szanse powodzenia są znikome. Żeby przestać tyć, Amerykanie na nowo muszą zbudować sobie system produkowania jedzenia. Ale na taką zmianę się nie zanosi, bo nie pozwolą na nią ci, którzy dziś na karmieniu narodu zarabiają miliardy.

„Jesteś tym, co jesz” – mawiają za oceanem. Jeśli popularne powiedzenie potraktować dosłownie, naród amerykański jest zaprojektowanym w laboratorium, genetycznie zmodyfikowanym i wielokrotnie przetworzonym produktem wielkiej korporacji.

Nasiona
Największym żywicielem Ameryki jest dziś Monsanto – firma, która przez dziesięciolecia produkowała trucizny, jak środek owadobójczy DDT czy zawierający dioksyny preparat niszczący roślinność, używany przez amerykańską armię w Wietnamie. W połowie lat 80. korporacja Monsanto z giganta chemicznego przepoczwarzyła się w giganta spożywczego. Oprócz środków do trucia naukowcy w jej laboratoriach zaczęli po prostu wymyślać środki do jedzenia. W 1982 roku jako pierwsi zmodyfikowali genetycznie komórkę roślinną. I to właśnie na nasionach Monsanto wyrósł wielomiliardowy przemysł żywności genetycznie modyfikowanej (GMO).

Rozkwit interesu umożliwiła decyzja Sądu Najwyższego USA, który w 1980 roku pięcioma głosami przeciw czterem zezwolił na patentowanie żywych organizmów. Sprawa nie dotyczyła wprawdzie nasion GMO, tylko bakterii stworzonej przez General Electric do pożerania wycieków ropy, ale ustanowiła precedens dający początek przejęciu produkcji rolnej przez korporacje. Prawo do zbóż daje przecież władzę nad tym, co ludzie jedzą i czy w ogóle jedzą.

Ludzie Monsanto (firma istnieje od 1901 roku, a kokosy zarabiała już w latach 30. na sprzedaży sacharyny dla Coca-Coli) wpadli na pomysł tak prosty, że aż genialny: produkujemy jednocześnie silny środek chwastobójczy i roślinę, która będzie na niego odporna. Tak powstał Roundup i zmodyfikowana kukurydza. Farmer kupuje oba produkty, obsiewa pole kukurydzą i pryska Roundupem. Roundup kosi wszystko, co żywe, poza kukurydzą. Ta zaś – pozbawiona konkurencji – rośnie wysoka i żółta jak nigdy.

Wszyscy są zadowoleni. Monsanto – bo uzależnił farmera od swoich produktów. Z kolei zadowolenie farmera z wysokiej i żółtej kukurydzy jest tak duże, że podpisuje umowę licencyjną, która zakazuje mu zbierania nasion z zeszłorocznej uprawy, skazując go na coroczną dostawę nasion z Monsanto. Dzięki temu farmer jest jeszcze bardziej uzależniony, a koncern – jeszcze bardziej zadowolony.

Monsanto ma własną policję i siatkę donosicieli. Prawie setka inspektorów wspierana przez informatorów sprawdza, czy producenci kukurydzy nie dopuszczają się – jak ujmuje to koncern – „nasiennego piractwa”.

Firma ma również sposoby na tych, którzy chcą zostać przy zwykłych uprawach. Metoda pierwsza: Monsanto systematycznie likwiduje rynek tradycyjnych nasion przez przejmowanie ich producentów. Dwa najważniejsze zakupy ostatnich lat – największy światowy producent nasion warzywnych Seminis (2005 rok; za 1,4 miliarda dolarów) i Delta and Pine Land Company, olbrzym specjalizujący się w nasionach bawełny (2007 rok; za 1,5 miliarda dolarów). Na rynku zaczyna więc brakować nasion niepozostających pod kontrolą monopolisty. Druga metoda: presja prawna. Niesione wiatrem nasiona Monsanto rozsiewają się na pola przypadkowych farmerów, a firma oskarża ich o kradzież. U Bogu ducha winnego delikwenta zjawia się inspektor Monsanto i informuje o dwóch możliwościach: albo zawieramy ugodę i podpisujesz z nami umowę licencyjną, albo mobilizujemy naszych prawników i rozpoczynamy długą batalię sądową. Zanim się skończy – będziesz zrujnowany. Według danych organizacji Center for Food Safety, która od lat monitoruje działalność Monsanto, większości farmerów nie stać na prawniczą wojnę i idą na układ z firmą. Ci niepokorni – jak 85-letni Vernon Gansebom z Nebraski – nazywają Monsanto rolniczym gestapo. Gansebom jest jednym z około 500 rolników, którym korporacja każdego roku wytacza proces.

Monsanto jest dziś największym w USA właścicielem biotechnologicznych patentów. Ma ich prawie 700. Nie ma sobie równych na amerykańskim rynku genetycznie modyfikowanej kukurydzy, bawełny, buraków cukrowych, rzepaku, lucerny i soi. W przypadku tej ostatniej – odpowiada za 90 procent sprzedaży. Biorąc pod uwagę fakt, że prawie trzy czwarte żywności przetworzonej – a taką głównie jedzą Amerykanie – jest genetycznie zmodyfikowane, można sobie wyobrazić, jak ogromny jest wpływ Monsanto na ich dietę.

Zboża
Amerykanie jedzą głównie kukurydzę i soję. Powtórzmy: głównie z nasion Monsanto. W przeciętnym amerykańskim supermarkecie na półkach leży ponad 40 tysięcy różnych produktów spożywczych. Ale to bogactwo wyboru jest pozorne. Większość asortymentu jest zrobiona z tych samych składników. Według Larry’ego Johnsona, dyrektora ośrodka badań nad zbożami Uniwersytetu Stanowego w Iowa, 90 procent przetworzonej żywności w supermarketach ma w składzie albo kukurydzę, albo soję. Do tego sól, cukier i cała gama środków chemicznych decydujących o tym, jak jedzenie smakuje, wygląda i jak długo zachowuje „świeżość”. Tak żywi się większość Amerykanów.

Za taki stan rzeczy odpowiada polityka rolna USA, która od połowy lat 70. zwiększa subsydiowanie uprawy czterech zbóż: kukurydzy, soi, ryżu i pszenicy. Ich zaletą, z punktu widzenia rządu, jest to, że można je składować latami. Dla farmerów najwygodniejsza jest kukurydza, bo najlepiej się sprzedaje. 30 procent ziemi uprawianej dzisiaj w Stanach Zjednoczonych jest obsiane kukurydzą. Cmoka na to ze smakiem kilka korporacji kontrolujących rynek jej obróbki – Bunge, Cargill czy Archer Daniels – bo dzięki dopłatom kukurydza ląduje na rynku po cenach znacznie poniżej kosztów uprawy. Produkują z niej mączkę i – przede wszystkim – bogaty we fruktozę syrop i sprzedają dalej kilku gigantom kontrolującym rynek przetwarzania żywności – znanym również u nas – Unileverowi, Nestlé, Coca-Coli, Kellogg’s. Żeby było pysznie, czyli słodko, syropem kukurydzianym (jest tańszy od cukru) słodzi się wszystko – ciasteczka i lody, ale też płatki śniadaniowe, pieczywo, a nawet wędliny, sosy w proszku, zupy w proszku, ziemniaki w proszku i hamburgery. Zadowoleni są rolnicy, korporacje i konsumenci. To, że ci ostatni tyją i umierają od tego tycia, mało kogo interesuje.

Przetworzona, wysokokaloryczna żywność jest na półce w supermarkecie dużo tańsza niż świeże warzywa i owoce. I to wcale nie ekologiczne (te są jeszcze droższe), tylko pochodzące z wielkich, nawożonych na potęgę farm, ale niecieszące się aż tak hojnym wsparciem rządu jak cztery „zboża przetrwania”. Doktor Adam Drewnowski z Uniwersytetu w Waszyngtonie wyliczył, że najtańsze kalorie mają w sobie chipsy (w ich przypadku wyprodukowanie jednego megadżula, czyli 239 kilokalorii, kosztuje 20 centów). Cola jest tylko ciut droższa (30 centów/MJ). Megadżul z marchewki to wydatek 95 centów, a z soku pomarańczowego – 1,43 dolara. Profesor Uniwersytetu Kalifornii Michael Pollon, najpopularniejszy dziś rzecznik rewolucji w amerykańskim systemie rolno-spożywczym, podsumowuje to tak: – Status społeczny i sytuacja finansowa rodziny są dziś w USA decydującym czynnikiem otyłości. Biedni jedzą tanią korporacyjną mamałygę i tyją.

Hamburger

Sam cukier to za mało, żeby było smacznie. Musi jeszcze być tłusto. Dlatego teraz przerobimy mięso. Amerykańskie mięso jest bardzo tłuste, bo robi się je z kukurydzy. Z kukurydzy z nasion Monsanto. Trudno w to uwierzyć? Sami popatrzcie.

W przemyśle mięsnym wszystko zostało podzielone. 85 procent rynku wołowiny jest w rękach czterech firm: Tyson, Cargill, Swift i National Beef Packing. Wieprzowina w 65 procentach należy do wymienionych wyżej trzech pierwszych i giganta Smithfield, a 60 procent kurczaków to znów Tyson i drobiowy specjalista Pilgrim’s Pride. W latach 70. istniało kilkanaście tysięcy małych ubojni. Dziś zostało 13 gigantycznych. W największej rzeźni świata – należącej do Smithfield – w Karolinie Północnej ubija się 32 tysiące świń dziennie, czyli 1333 na godzinę, czyli 22 na minutę. Non stop, całą dobę.

Większość hodowanych w USA krów karmi się kukurydzą lub soją. Krowy są ewolucyjnie przystosowane do jedzenia trawy, ale trawa nie rośnie w hodowlanych konglomeratach, poza tym jest droga, a kukurydza i soja cieszą się znanym nam już korporacyjno-rządowym wsparciem. Na kukurydzy krowa szybciej rośnie, mięso jest bardziej tłuste i tańsze. Przeciętny Amerykanin zjada dziś 90 kilogramów mięsa rocznie (Polak 65), czyli o 30 kilogramów więcej niż przed 50 laty.

Michael Pollon: – Kukurydza i soja to fundamenty naszego „fastfoodowego narodu”. Zorganizowaliśmy sobie system, w którym miliony zwierząt podłączone są do nieprzerwanego strumienia taniej paszy.

Oczywiście świeże mięso w kawałku, mimo że wyhodowane na taniej kukurydzy, jest dużo droższe od mięsa przetworzonego. Dlatego niezamożny Amerykanin spożywa przede wszystkim mięso po wielokrotnych fabrycznych przejściach – w postaci hamburgera. Mięso w typowym amerykańskim hamburgerze – jak w październiku zeszłego roku w głośnym artykule na łamach „New York Timesa” opisał Michael Moss – pochodzi z kilkuset zwierząt. „Mięso” jest tu terminem umownym, bo miele się resztki tego, co nie „poszło” w postaci steków – tłuste ścinki, oczy, uszy i podroby. Kto jest największym odbiorcą mielonej wołowiny w USA? McDonald’s.

Za symbol uprzemysłowienia produkcji mięsa niech posłuży jedna ze scen z krytycznego wobec branży spożywczej filmu „Food, Inc.” w reżyserii Roberta Kennera. Opowiadając do kamery o swojej pracy, naukowiec grzebie w krowim żołądku. Z tym że żołądek jest jeszcze w krowie, krowa jest jeszcze żywa, stoi na czterech nogach z opuszczonym łbem. Nie zwraca uwagi na to, że ma dziurę wyciętą w boku, oklejoną plastikiem. Nazywa się to rumenotomią, a fachowa nazwa dziury to przetoka. Naukowcy od jedzenia wymyślili taką sztuczkę, żeby „na żywo” badać, co się dzieje w żołądku krowy, kiedy zje coś, na co nie przygotowała jej ewolucja.

W przypadku kukurydzy nie dzieje się za dobrze. Badania potwierdziły, że najbardziej prawdopodobną przyczyną dręczącej Amerykanów epidemii zakażeń bakterią E. coli jest karmienie krów kukurydzą. Bakterią, która pojawiła się w wołowinie na początku lat 80., gdy tempa nabierał rozwój przemysłu mięsnego, zaraża się 70 tysięcy Amerykanów rocznie. Choć zazwyczaj kończy się na kilkudniowych biegunkach, niektórzy jednak umierają – jak dwulatek Kevin Kovalcyk w 2001 roku, lub zostają sparaliżowani – jak opisana przez Mossa w „New York Timesie” Stephanie Smith. Zakażeń można by uniknąć, gdyby mięso było porządnie badane. Ale nie jest. W latach 70. rząd przeprowadzał 50 tysięcy kontroli mięsa rocznie, dziś – mniej niż 10 tysięcy. Tak zwane prawo Kevina (na cześć małego Kovalcyka), które umożliwiłoby zamykanie zakładów sprzedających zatrute mięso, utknęło w kongresowych komisjach. Dlaczego? Odpowiedź w następnym rozdziale.

Nie gorzej od producentów wołowiny radzą sobie bossowie od kurczaków. Na wzór Monsanto wyspecjalizowali się w uzależnianiu od siebie hodowców. Korporacja stawia halę produkcyjną wartą 300 tysięcy dolarów i podpisuje z farmerem kontrakt. Hale i kury należą do firmy, rolnik dostaje wypłatę za samą hodowlę. Dziesiątki tysięcy ptaków stłoczonych w jednej hali, na dostarczonej przez firmę paszy, rośnie w 48 dni do rozmiaru, jaki jeszcze przed 30 laty osiągały w trzy miesiące. Taki kurczak nie umie nawet chodzić, bo kości nie nadążają za rosnącą jak szalona masą mięśniową. Raz na kilka lat bossowie zgłaszają się do rolnika i przedstawiają listę koniecznych unowocześnień. Możliwości odmowy nie ma, bo firma zerwie kontrakt i farmer zostanie z wielotysięcznym długiem. Więc unowocześnia – znów na kredyt, który dalej wiąże go z korporacją.

Prawo
Żeby interes się kręcił, trzeba mieć swoich ludzi w rządzie. Lobby przemysłu spożywczego kontroluje wszystkie kluczowe dla siebie urzędy i stanowiska w Waszyngtonie. Zasiadają tam:
Tom Vilsack. Dziś sekretarz rolnictwa. Do niedawna przewodniczący Porozumienia Gubernatorów na rzecz Biotechnologii (jako gubernator Iowa), organizacji lobbującej na rzecz GMO i klonowania zwierząt hodowlanych, regularny pasażer prywatnych odrzutowców zarządu Monsanto.

Islam Siddiqui. Dziś Główny Negocjator Rolniczy (urząd dbający o sprzedaż amerykańskich produktów rolnych za granicą). Do niedawna wiceprezes koalicji CropLife zrzeszającej biotechnologiczne giganty (z Monsanto na czele).

Roger Beachy. Dziś szef Narodowego Instytutu Żywności i Rolnictwa (badania naukowe nad żywnością). Do niedawna – prezes opłacanego przez Monsanto centrum badań nad roślinami Danforth.
To tylko trzy przykłady z najwyższej półki. W Departamencie Rolnictwa i wszystkich urzędach okołospożywczych roi się od ludzi, którzy w niedalekiej przeszłości zajmowali kluczowe stanowiska w kontrolujących rynek korporacjach.

Pozycję branży rolno-spożywczej w Waszyngtonie cementuje też 1,2 miliarda dolarów wydanych przez ostatnie 10 lat na lobbowanie Kongresu i Białego Domu.

To dzięki tym pieniądzom rokrocznie spada liczba przypadków kontroli mięsa, a prawu Kevina ukręcono łeb. Również dzięki nim w USA nie trzeba na etykietach informować konsumentów, czy żywność jest genetycznie modyfikowana albo czy krowom, od których pochodzi mleko, wstrzykiwano sztuczne hormony. Co więcej, producenci hormonów (w tym największy – uwaga – Monsanto) walczą o to, żeby nie można było mówić ludziom, że mleko NIE pochodzi od krów faszerowanych hormonami. Dziś, jeśli producent chce poinformować o tym odbiorcę, musi na nalepce dorzucić informację, że wedle znanych badań mleko z hormonami jest tak samo dobre. Trwa batalia o to, aby w przyszłości Amerykanie nie mogli się dowiedzieć, czy świnia, z której kotlet jedzą, została poczęta naturalnie, czy w laboratorium genetycznym.

To dzięki pieniądzom wydanym na lobbing branża skutecznie rozmyła definicję żywności ekologicznej (organic). Zachowując na etykiecie przyznawany przez rząd stempel organic, można dziś do jedzenia dodawać środki wzmacniające smak i zapach, spulchniacze, sztuczne tłuszcze, można używać roślin nawożonych i transportowanych z drugiego końca świata. To, że branża organic jest warta 23 miliardy dolarów rocznie i rozwija się szybciej od innych sektorów spożywczych, nie znaczy, że Amerykanie zaczęli jeść zdrowo choć wielu z nich tak myśli. Najbardziej popularne marki żywności organic należą do gigantów: Nestlé, Krafta, Coca-Coli. Zdrowa żywność została kupiona przez korporacje i przestała być zdrowa. Wreszcie dzięki legalnej korupcji”, jak często nazywa się lobbing w USA nie ma publicznej dyskusji na temat żywności GMO. W korporacyjno-politycznych gabinetach już zdecydowano, że jest bezpieczna i uratuje ludzkość przed głodem.

Sprzedaż
Skoro się wyprodukowało, trzeba sprzedać. Tym zajmą się specjaliści od marketingu. Branża wydaje na reklamę 36 miliardów dolarów rocznie, w tym 13 miliardów na przekaz skierowany do dzieci. Mały Amerykanin ogląda codziennie 30 spotów telewizyjnych reklamujących słodki i tłusty junk food. Z taką nieprzerwaną marketingową nawałnicą mierzyć się będzie kampania Lets Move Michelle Obamy. Szkoda tylko, że gdy ona ją przygotowywała, jej mąż w gabinecie obok podpisywał kolejne nominacje dla agrospożywczych bonzów, którzy jak mówi jeden z niezależnych farmerów w filmie Food, Inc. traktują konsumentów z taką samą troską jak bydło, które zarzynają.

Oczywiście USA nie są jedynym krajem, gdzie produkcja żywności została uprzemysłowiona. Jednak nigdzie indziej aż tak silnej kontroli nad tym, co jedzą ludzie, nie dzierży kilka potężnych podmiotów. Polska jest dziś na etapie, na którym Amerykanie byli w latach 70. Nasze rolnictwo się reformuje, przed władzą kluczowe decyzje, które ukształtują system na lata. Trwają prace nad ustawą o GMO. Biotechnologicznym gigantom zależy, aby nasze prawo było wprowadzaniu upraw modyfikowanych jak najbardziej przychylne. Potrzebna jest w tej sprawie otwarta, publiczna dyskusja, bo nie chodzi tylko o to, czy żywność GMO jest bezpieczna dla zdrowia. Chodzi o to, jak w przyszłości będziemy karmieni. Chodzi o to, czy oddamy całe nasze jedzenie w ręce monsantów, cargilli czy tysonów. Chodzi o to, czy chcemy być traktowani jak bydło.

Maciej Jarkowiec
Przekrój 12/2010
1.04.2010



POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :o


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: GMO - nie dajmy się!!!
PostWysłany: Wto Cze 28, 2011 9:08 am 
Offline
Expert
Expert

Dołączenie: Pią Maj 09, 2008 10:28 am
Postów: 247
WITAM :o

Co się kryje za skrótem GMO? (organizmy transgeniczne) - kanał PLANETE
http://www.youtube.com/watch?v=vEBr-26Ahgk
Cytuj:
Polska jest jednym z pięciu krajów Unii Europejskiej o największych uprawach roślin genetycznie zmodyfikowanych - wynika z danych amerykańskiej organizacji monitorującej rynki rolne (ISAAA). Mamy problem, bo rząd przyznał, że tego nie kontroluje. Skutki, jakie niesie ze sobą spożywanie zmutowanej żywności, poznamy za wiele lat.
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/138424,jemy-zmutowana-zywnosc.html

Jedzenie z obcym genem
http://www.vitalmania.pl/forum/topics/uwaga-tvn-jedzenie-z-obcym
Chemia zabija nie tylko chwasty
http://www.vitalmania.pl/forum/topics/uwaga-tvn-chemia-zabija-nie
Lobbing na rzecz GMO
http://www.vitalmania.pl/forum/topics/uwaga-tvn-lobbing-na-rzecz
Czy powinniśmy obawiać się żywności GMO
http://www.vitalmania.pl/forum/topics/uwaga-tvn-czy-powinnismy

Aktualny schemat powiązań
http://zbrodniarze.com/aktualny_schemat_powiazan
Image
Schemat pokazuje tylko najważniejsze z aktualnie udokumentowanych powiązań. Rozpisanie wszystkiego zaciemniłoby rysunek.
Cytuj:
Obrazek pokazuje w jaki sposób Monsanto Polska ma wpływ na dwie najważniejsze rzeczy:

1.Ustalanie prawa korzystnego dla swoich interesów. Poprzez Komisję ds. GMO, którą ma w garści dzięki temu, że dwie ważne osoby w Komisji (Andrzej Anioł, Tomasz Twardowski) są sługami Monsanto.
2. Ustalanie co polska prasa pisze o GMO, czego rezultatem jest błędne pojęcie wielu ludzi. Polska Federacja Biotechnologii wypowiada się korzystanie dla Monsanto, a przede wszystkim zleca i analizuje badania w sposób korzystny dla Monsanto. Później Niezależna Agencja Prasowa powołując się na te badania nadsyła artykuły do portali o tematyce biotechnologicznej oraz do prasy.



POZDRAWIAM Z Z ZIELONEJ GÓRY :o


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: GMO - nie dajmy się!!!
PostWysłany: Wto Cze 28, 2011 9:45 am 
Offline
Team Leader
Team Leader

Dołączenie: Wto Cze 24, 2008 7:37 am
Postów: 3942
Witam Krzysztofie :)

Dzięki za ten wątek... myślę że podobne schematy mogliby sporządzić inni zapaleńcy... mający dostęp do rzetelnych informacji w wielu dziedzinach...

Pozdrawiam z Wołomina :)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: GMO - nie dajmy się!!!
PostWysłany: Śro Lip 20, 2011 12:39 pm 
Offline
Junior Member
Junior Member

Dołączenie: Śro Lut 23, 2011 9:35 pm
Postów: 26
http://ekoarka.com.pl/2011/07/czy-nowa-ustawa-o-nasiennictwie-wprowadzi-gmo-%E2%80%9Etylnymi-drzwami%E2%80%9D/ proszę poczytać odnośnie nowej ustawy o nasiennictwie która prawdopodobnie wprowadzi GMO na teren naszego kraju. jest tam link z apelem do rządu i polityków, a więc jeśli ktoś ma ochotę to na terenie swojego województwa może wyszukać posłów i senatorów i podesłać im apel (w praktyce wygląda to tak, że ciężko się skontaktować z biurami posłów, bo albo mają przeterminowane maile (z wyborów) a teraz chyba z nich nie korzystają i nie odpisują, na ok. 10 wysłanych maili dostałam tylko 1 odpowiedź. pozdrawiam i zachęcam do śledzenia tematu!!!


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: GMO - nie dajmy się!!!
PostWysłany: Pią Lip 22, 2011 2:02 pm 
Offline
Junior Member
Junior Member

Dołączenie: Śro Lut 23, 2011 9:35 pm
Postów: 26
a tutaj link kto głosował za i przeciw nowej ustawie o nasiennictwie http://orka.sejm.gov.pl/Glos6.nsf/nazwa/95_120/$file/glos_95_120.pdf oraz stanowisko senatu w ustawie http://www.senat.gov.pl/k7/pos/081/3.htm


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: GMO - nie dajmy się!!!
PostWysłany: Czw Wrz 22, 2011 9:31 pm 
Offline
Senior Member
Senior Member

Dołączenie: Pon Mar 08, 2010 11:49 am
Postów: 101
A czytaliście tę notkę od WikiLeaks o naszym dzielnym panie Pawlaku?


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: GMO - nie dajmy się!!!
PostWysłany: Pon Mar 05, 2012 12:01 pm 
Offline
Expert
Expert

Dołączenie: Pią Maj 09, 2008 10:28 am
Postów: 247
WITAM :-o


Prof. Seralini odsłania szokującą prawdę na temat GMO
http://ekobuddyzm.pl/2011/08/prof-seralini-odslania-szokujaca-prawde-na-temat-gmo/
http://www.eko-unia.org.pl/ekounia/index.php/pl/component/content/article/669-prof-seralini-odsania-szokujc-prawd-na-temat-gmo
Cytuj:
Przez dziewięć lat byłem ekspertem rządu francuskiego i mogę powiedzieć, że od początku uprzedzaliśmy nasz rząd, że badania, na podstawie których dopuszczano GMO do uprawy były zupełnie nienaukowe. Tak, jakbyśmy byli w średniowieczu. Nie mam wątpliwości, że za 50 lat nikt nie uwierzy, że w XXI wieku nie potrafiliśmy zrobić testów podając GMO szczurom laboratoryjnym dłużej niż 3 miesiące. I że w tym samym czasie dało się przekonać 450 milionów mieszkańców Europy, że jest to bezpieczne dla niemowląt, dla osób starszych, dla pacjentów szpitali, dla mężczyzn i kobiet. Po prostu, nikt w to nie uwierzy, że byliśmy przekonani o nieszkodliwości czegoś, czego nie przetestowaliśmy.

Z prof. E. G. Seralinim rozmawia Marek Kryda i Grzegorz Kuczek, Uwaga! TVN

- Jakie testy przeprowadziła firma Monsanto na swym herbicydzie Roundapie?

Pracujemy nad wpływem środków chemicznych i GMO na zdrowie ludzi i ich rozrodczość. Dlatego pracujemy z użyciem komórek embrionalnych, ale bez zabijania embrionów, także komórek łożyska. W badaniach używamy bardzo małe, minimalne dawki Roundapu – dokładnie takie same, jak w produktach spożywczych zawierających GMO. Takim rozcieńczonym Roundapem oddziałujemy na żywe komórki. Trzeba wiedzieć, że 80 % roślin modyfikowanych genetycznie, takich jak – kukurydza i soja ma nazwę “Roundup Ready” – “Gotowe dla Roundapu”. Rośliny te są zmodyfikowane genetycznie w taki sposób, by mogły przetrwać mimo wchłonięcia toksycznego Roundapu. 80% modyfikowanych genetycznie produktów spożywczych, pasz dla zwierząt na całym świecie, głównie w USA, w Argentynie, Kanadzie i w Brazylii. Z góry założono, że wszystkie te produkty spożywcze i pasze dla zwierząt będą nasycone Roundapem.

W naszych badaniach używaliśmy bardzo rozcieńczonego Roundapu – chodziło o to, by powtórzyć test toksyczności Monsanto. Ja sam jestem doradcą rządu francuskiego, skierowałem prośbę do Komisji Europejskiej o wykonanie oceny wpływu GMO na zdrowie. I co się stało? Gdy zapytaliśmy o wyniki testów, na podstawie których wprowadzono GMO do użycia, okazało się, że firma Monsanto nie chce ujawnić wyników badań krwi szczurów laboratoryjnych karmionych GMO zawierającym Roundup. Gdy w końcu administracja rządowa wymusiła ujawnienie tych wyników, okazało się z kolei, że wykryto objawy toksyczności GMO w wątrobie i nerkach badanych zwierząt. I wtedy nasze badania wykazały także skutki uboczne - takie jak - intoksykacja pozostałościami Roundapu w komórkach.

- Jeżeli chodzi o testy wykonane przez Monsanto - sprawdzono tylko jeden aktywny składnik tego produktu, czy tak?

Monsanto wykonało dwa rodzaje testów - badanie GMO zawierające Roundup oraz test samego Roundupu. Test GMO był wykonywany w okresie jedynie trzech miesięcy. Jest to okres zbyt krótki, by stwierdzić skutki w postaci chorób przewlekłych, takich jak nowotwory, choroby neurologiczne, czy hormonalne - w trzy miesiące one się nie rozwiną. Po wykonaniu nawet takich skróconych badań znaleziono objawy toksyczności w wątrobie i nerkach, - ale oni nie powiedzieli nawet tego.
Podczas naszych badań przekalkulowaliśmy ponownie ich wyniki i oceniliśmy stan wątroby i nerek.

Niezależnie od GMO, Roundup jest najlepiej sprzedającym się na świecie środkiem ochrony roślin. Choć Roundup pojawił się razem z żywnością i paszą GMO, to jednak teraz jest masowo stosowany także w ogrodach, parkach, do zwalczania chwastów itd. Zatem, gdy dopuszczano go do użycia przeprowadzono dwuletnie testy na szczurach, ale badano tak wyłącznie jeden składnik Roundapu – glifosat. Składnik ten nie jest sam z siebie herbicydem. By być skutecznym wymaga on dodatkowych substancji wspomagających i detergentów, które również są obecne w Roundapie.

Dopiero ta mieszanina - glifosat oraz detergenty i środki wspomagające dają Roundapowi skuteczność.


Choć dla GMO dwuletnie testy nie są obowiązkowe, to są one obowiązkowe dla środków ochrony roślin. A oni nie tylko nie przetestowali wszystkich składników Roundapu, to jeszcze sam glifosat był badany tylko przez trzy miesiące. Właśnie dlatego nie dostrzeżono szkodliwości tego środka dla zdrowia. Wykonując prawidłowe testy my wykazaliśmy tę szkodliwość.

Dla nich przeprowadzenie testów w zbyt krótkim okresie do wykazania szkodliwości, oraz zbadanie tylko jednego składnika - to były dwa sposoby ukrycia szkodliwości tego środka. Nie jestem nastawiony przeciwko Monsanto.

My testujemy dziesięć substancji skażających rzeki, wodę i żywność. Podczas badań stwierdziliśmy, że Roundup należy do głównych substancji skażających wodę i żywność. Inne takie substancje to PCB obecne w transformatorach - niestety jest to również produkt Monsanto. Są oni największym koncernem chemicznym na świecie. PCB jest obecne w organizmach niemowląt na całym świecie! A substancja ta w kombinacji z innymi może powodować problemy zdrowotne. Pracujemy także nad atrazyną, lendanem i głównymi pestycydami, które są w wodach powierzchniowych - dlatego nie jest tak, że wymyśliłem sobie temat “Monsanto”.

- Jakie problemy zdrowotne mogą spowodować PCB?

Wszystkie główne substancje toksyczne w środowisku są jak piasek w maszynerii naszego organizmu, który nie tyle opiera się na konstrukcji szkieletu kostnego. Podstawą jego jest komunikowanie się naszych komórek. Chodzi tu o siatkę powiązań procesów życiowych, która jest setki milionów razy bardziej złożona niż globalny Internet. Porozumiewanie się w tej sieci odbywa się poprzez dwa systemy - elektryczny, - czyli system nerwowy, oraz system sterowania chemicznego, - czyli system hormonalny. Właśnie my wszyscy żyjemy wyłącznie dzięki niezwykle złożonemu działaniu tych dwóch systemów. Wszystkie trucizny środowiskowe działają jak piasek wsypany w tryby tych systemów.

One nie wywołują choroby wprost - one zwalniają działanie systemów i w ten sposób doprowadzają do choroby. Jest to jak komputer, który został zasypany niepotrzebnymi informacjami - spamem, który może wpłynąć na kształt każdego z dokumentów zapisanych w komputerze.

Z toksynami jest podobnie - mogą one zaburzać układ nerwowy, hormonalny, czy odpornościowy, powodując najróżniejsze dolegliwości. Dlatego też, by określić, że przykładowo Roundup jest rakotwórczy trzeba wielu badań epidemiologicznych.
Z punktu widzenia medycyny, nie można tego zrobić, gdy efekt toksyczny pojawia się z opóźnieniem lub w kombinacji z innymi truciznami, nie pojawia się tu zwielokrotnienie czynnika w krótkim czasie - gdyż jest to bioaktywizacja przez dłuższy czas - tak jak działa spam w komputerze - nie powoduje on problemów w jednym tylko dokumencie, ale może mieć wpływ na wiele dokumentów na wszystkich dyskach komputera.
Identycznie dzieje się z truciznami środowiskowymi - PCB, Roundupem, pestycydami, czy metalami ciężkimi.

Skoro są one jak piasek w maszynerii systemu to, gdy pojawia się choroba, to często jej nie daje się wyjaśnić na gruncie epidemiologii, czy genetyki - a to dlatego, że my wszyscy na tej planecie mamy w swych organizmach trucizny środowiskowe w coraz większych ilościach. I dlatego chroniczne choroby coraz szybciej rozprzestrzeniają się na świecie. To właśnie te trucizny powodują te choroby. I dlatego tez zajęliśmy się tym tematem.

- Czy mógłby Pan powiedzieć o tym, o czym rozmawialiśmy przez telefon - o wpływie Roundapu na komórki organizmu człowieka? Jakie były wyniki Pana badań dotyczących Roundapu?

Mieliśmy do tej pory cztery prace badawcze dotyczące Roundapu. Opublikowaliśmy też nasze wyniki w kilku międzynarodowych czasopismach naukowych. W badaniach okazało się, że Roundaup w bardzo małym stężeniu - takim, w jakim on występuje w GMO, a nawet 800 razy mniejszym, jest w stanie zabijać komórki człowieka w krótkim czasie - 2-3 dni. W jeszcze mniejszym stężeniu Roundup zaburzał system hormonalny - blokując wydzielanie hormonów płciowych w komórkach, jak też samo działanie tych hormonów w komórkach. Co bardzo ważne - hormony te mają kluczowe znaczenie dla płodu ludzkiego - bez nich niemożliwe jest ukształtowanie narządów płciowych noworodka i zdrowych kości. W zeszłym roku zajęliśmy się z kolei rodziną z trójka małych chłopców, z których dwóch urodziło się bez odbytu i bez normalnie rozwiniętych narządów płciowych - bez wyraźnych cech jednej lub drugiej płci. Okazało się, że ich ojciec stosował w gospodarstwie rolnym aż 1,3 tony środków ochrony roślin na rok, z tego 300 kg glifosatu.

Udało nam się udowodnić, że te same środki chemiczne wywołują zmiany chorobowe także u zwierząt laboratoryjnych. Również podczas badań epidemiologicznych w Kanadzie udowodniono, że Roundup zaburza przebieg ciąży i powoduje poronienia. Dlatego też przeprowadziliśmy badanie wpływu Roundupu na ludzkie komórki łożyska i komórki embrionalne człowieka. Okazało się, że nawet bardzo rozcieńczony Roundup zabija te komórki. Zabija je przy tym bardzo szybko. Oznacza to, że Roundup równie skutecznie może zabijać komórki człowieka, jak zabija on chwasty.

- Czy badanie Pana Profesora miały wpływ na to, że Francja zakazała upraw GMO?

Przez dziewięć lat byłem ekspertem rządu francuskiego i mogę powiedzieć, że od początku uprzedzaliśmy nasz rząd, że badania, na podstawie których dopuszczano GMO do uprawy były zupełnie nienaukowe. Tak, jakbyśmy byli w średniowieczu. Nie mam wątpliwości, że za 50 lat nikt nie uwierzy, że w XXI nie potrafiliśmy zrobić testów podając GMO szczurom laboratoryjnym dłużej niż 3 miesiące. I że w tym samym czasie dało się przekonać 450 milionów mieszkańców Europy, że jest to bezpieczne dla niemowląt, dla osób starszych, dla pacjentów szpitali, dla mężczyzn i kobiet. Po prostu, nikt w to nie uwierzy, że byliśmy przekonani o nieszkodliwości czegoś, czego nie przetestowaliśmy. Dlatego nasz instytut przede wszystkim zażądał od Monsanto wyników badania krwi szczurów karmionych GMO. Wtedy okazało się, że przebadano krew 40 szczurów z 400 zwierząt biorących udział w testach dopuszczających kukurydzę GMO o symbolu MON 810. I co ważne - te wyniki badania krwi nie zostały ujawnione, choć prawo wymaga tu transparentności. My, jako obywatele, powinniśmy domagać się ujawniania takich wyników badań dopuszczających produkt do konsumpcji.

Jeśli Monsanto karmiło szczury GMO - my chcemy zobaczyć skutki tego eksperymentu. Wtedy po sprawdzeniu wyników badania krwi tych zwierząt stałoby się jasne, że mają one problemy z wątrobą i nerkami. Z tego samego powodu przeprowadziliśmy badania na komórkach ludzkich.

- Jaki wpływ miały Pana badania na podejście Francji do uprawy GMO?

We Francji mamy moratorium na wszelkie uprawy GMO. Moje badania oraz innych specjalistów przyczyniły się do zakazu uprawy kukurydzy MON 810. Rządy Niemiec, Austrii, Grecji - w sumie większość rządów Europy nie chce upraw GMO. To Komisja Europejska uległa naciskowi USA i Światowej Organizacji Handlu i dopuściła te uprawy. Ale ta decyzja nigdy nie była autoryzowana przez kwalifikowaną większość ministrów państw Unii Europejskiej. A właśnie Rada Ministrów państw członkowskich jest najwyższą władzą. A teraz komisarz rolnictwa UE mówi krajom członkowskim - możecie zakazywać upraw GMO. Czyli zniża się szczebel, na jakim ma zapadać decyzja o bezpieczeństwie żywności i wpływie GMO na środowisko. Może więc zaistnieć sytuacja, gdzie jeden kraj członkowski dopuści uprawy GMO, które pojawią się też w innych krajach, - bo przecież nie mamy w UE barier handlowych.

W USA od lat nie można określać Roundupu mianem “biodegradowalny”, ponieważ Monsanto przegrało w tej kwestii sprawę sądową. Następnie Monsanto przegrało podobna sprawę przed sądem francuskim, który stwierdził, że Roundup jest toksyczny. Można powiedzieć, że Unia Europejska dopuściła uprawy GMO w bardzo ograniczonym zakresie. W roku 2000 koncerny biotechnologii w UE chciały osiągnąć poziom 50% upraw GMO. Obecnie, w roku 2010, jest tylko 0,5% takich upraw, - co oznacza wątpliwy sukces upraw GMO w Europie.
Niestety importujemy GMO ze Stanów Zjednoczonych na podstawie kontraktów podpisanych na poziomie światowej Organizacji Handlu. Również Komisja Europejska naciskała, by te kontrakty podpisywać, dlatego właśnie w łańcuchu żywieniowym mamy soję GMO nasycona Roundupem.

- Czy pan jako naukowiec boi się żywności modyfikowanej genetycznie?

Nie podaję moim dzieciom GMO. Nie chcę tego robić nie tylko z powodu manipulacji genetycznej, ale przede wszystkim dlatego, że GMO jest przesycone pestycydami. 99,9% żywności GMO z założenia musi zawierać pestycydy. 80% absorbuje Roundup, a 20% produkuje własne trucizny środowiskowe nazywane bacillus thuringenisis, w skrócie, “BT”.

Jest dziesięć odmian toksyn BT - zwalczających owady, które są produkowane przez same rośliny. Co ważne, te rośliny nie były testowane przez 3 miesiące na szczurach. Choć według nas powinny, gdyż wywołują skutki uboczne. Ja osobiście uwielbiam genetykę - sam jestem biologiem molekularnym. Jestem za genetyka, ale w laboratorium – możemy tam produkować insulinę i inne leki. Ale zupełnie inna sytuacja jest na otwartych polach w rolnictwie. I ponieważ przemysł sprzęgł GMO ze środkami ochrony roślin, tych środków zaczyna się używać coraz więcej. Jest zupełnie jasne, że jest to intensyfikacja rolnictwa zamiast redukcji jego chemizacji.

- Czy po wynikach badań nad Roundupem rekomendował Pan wycofanie glifosatu z rynku?

Nie jestem politykiem - mówię jedynie, że ten produkt jest o wiele bardziej toksyczny niż myślano. Nawet, gdy poziom Roundupu jest mniejszy 800 razy od tego, w jakim jest on w GMO, jest on toksyczny. Importując żywność GMO, Komisja Europejska podwyższyła dopuszczalny poziom zawartości Roundupu. Wtedy my zwróciliśmy się do Komisji Europejskiej z opinią, ze ta decyzja nie opiera się na badaniach naukowych, a jest podyktowana wyłącznie względami handlowymi, co jest groźne dla wszystkich mieszkańców Unii Europejskiej, zwłaszcza, ze te produkty nie są oznakowane. Wtedy też zażądaliśmy oznakowania tych produktów.

W 1996 roku produkty GMO nie podlegały obowiązkowi znakowania,
Francja jako pierwsza wprowadziła takie znakowanie
. Jesteśmy kontynentem, który jest tak rozwinięty pod względem ekonomicznym, socjalnym, a także z punktu widzenia ochrony zdrowia i środowiska. Mieszkańcy Unii Europejskiej żyją długo i są zdrowsi od Amerykanów, czy Chińczyków. I jesteśmy z tego dumni. I teraz, sami w zasadzie nie uprawiamy GMO, ale je importujemy. Dlatego myślę, że trzeba ten import wstrzymać, by podnieść jakość naszego rolnictwa i środowiska.

- Dlaczego od pewnego czasu jest taka nagonka w Internecie przeciwko Panu?

W chwili obecnej aż 900 naukowców z całego świata wyraziło dla mnie wsparcie. Stało się tak dlatego, że zostałem zaatakowany przez firmę Monsanto i naukowców związanych z ta firmą. Zaczęli oni szerzyć pogłoski, ze moje badania nie są poważne, bo mówię, że GMO nie jest dobre.

Zaczęło się to w Indiach, gdzie występowałem jako biegły tamtejszego sądu najwyższego. Chodziło tam o wyrok w sprawie dopuszczenia do upraw bakłażana modyfikowanego genetycznie, który zawierał dużo insektycydów. Gdy Ministerstwo Rolnictwa Indii zleciło nam testy, stwierdziliśmy problemy zdrowotne u zwierząt karmionych tym bakłażanem. Pojawiły się u nich problemy z wątrobą i nerkami, podobnie jak u zwierząt karmionych kukurydzą GMO w Europie. Moja konkluzja była prosta - te szkodliwe uprawy powinny być zakazane. MAHYCO - filia Monsanto w Indiach, odpowiedziała: “nie, tu nie ma zupełnie problemu”. A my na podstawie naszego naukowego raportu, który miał 400 stron, powiedzieliśmy: “tak, tu jest problem!” Wtedy Ministerstwo Rolnictwa Indii wysłuchało opinii mojego instytutu i orzekło, ze potrzebne są długoletnie testy przed dopuszczeniem tego bakłażana do uprawy w Indiach. Wtedy przyjechała do Indii Hillary Clinton i powiedziała: “Indie nie powinny podejmować takiej decyzji, wszystkie komisje naukowe na świecie mówią, że GMO jest dobre.”

Następnie przyjechał posiadacz Nagrody Nobla - Marc Van Montagu. Jest to człowiek, który przed laty współpracował z przemysłem tytoniowym wykonując badania tytoniu modyfikowanego genetycznie w latach osiemdziesiątych. I on zaczął twierdzić, że “badania Seraliniego nie są dobre, bo nie miał on dostępu do nasion bakłażana.” A przecież moim zadaniem nie było badanie nasion, czy bakłażana. Zlecono mi ponowne wykonanie badań krwi zwierząt karmionych tym bakłażanem i sprawdzenie poprawności badań wykonanych przez Mahyco, badań obejmujących tylko testy krwi. Gdy następnie rząd Indii nie dopuścił bakłażana do uprawy, zaczął się na mnie atak - na przykład, w Rumunii, gdzie trwała debata na temat soi GMO. Tam zaczęto mówić: “Seralini jest zupełnie nieznany, a noblista stwierdził, że badania Seraliniego nie są dobre” - zaczęto słać listy o takiej treści do mojego uniwersytetu i do zarządu telewizji francuskiej, gdzie sugerowano, iż telewizja nie powinna mnie pokazywać, ponieważ laureat Nagrody Nobla miał mnie skrytykować. W odpowiedzi na te ataki 900 naukowców z całego świata stanęło w mojej obronie, a ja tym oszczercom wytoczyłem sprawę sądowa za kłamstwa na mój temat - rozprawa odbędzie się 23 listopada w Paryżu. (Profesor wygrał tę sprawę: Victory for Prof Seralini and independent science - przyp. red.)

Rośliny GMO powinny być odporne na Roundup w tym sensie, że można pryskać roślinę nie zabijając jej, dlatego poziom chemikaliów w roślinach jest tak wysoki. Jaki jest przeciętny poziom środków ochrony roślin zawartych w roślinach GMO?

Roślina wchłania Roundup i nie umiera. Odporność oznaczałaby zwalczanie czynnika toksycznego - rośliny tego nie robią, one są Roundupem nasączone! Poziom Roundupu w USA w paszy GMO to 400 ppm (cząsteczek na milion). Nasze badania dowiodły, że działanie toksyczne zaczyna się już przy poziomie 0,5 ppm, czyli w paszy GMO w USA poziom toksyczności jest 800 razy większy, a w paszy europejskiej 400 razy od dopuszczalnego poziomu. W takim dużym rozcieńczeniu działają hormony. I właśnie na hormony środki ochrony roślin wpływają, szczególnie u dzieci, które są o wiele bardziej narażone niż dorośli. Najbardziej wrażliwe na toksyny są komórki ludzkiego łożyska.

Wtedy Monsanto zaczęło mówić: “To tylko komórki ludzkie w probówce.” Ale my przecież udowodniliśmy, że w warunkach “in vitro” u szczurów laboratoryjnych też pojawiają się efekty toksyczne. W rodzinach rolników stwierdzano takie skutki zwłaszcza u kobiet w ciąży. Jakich dowodów jeszcze trzeba? Jak można wszystkie te wyniki podważać, że “to tylko badania w probówce”, że “to tylko badania na szczurach”? Oni się zachowują tak, jakby im wzrok odebrało, tak, że nie widzą dowodów czarno na białym.

- Niektórzy farmerzy w USA sygnalizują, że gdy karmią swe zwierzęta soja, czy kukurydzą GMO, wtedy rozrodczość, szczególnie samców, pogarsza się. Czy istnieje związek pomiędzy konsumpcja GMO i płodnością, zwłaszcza mężczyzn?

Tak, już na pierwszych opakowaniach GMO były napisy - trzymać z dala od żywności i od paszy dla zwierząt. Następnie napis ten zniknął i wymyślono, że Roundupem będą polewane rośliny jadalne, kukurydza i soja. Doprowadzono obecnie do tego, że soja i kukurydza GMO to gąbki nasączone Roundupem. Logicznym tego skutkiem są zmiany w płodności i reprodukcji. Problemem jest tu fakt, że w USA nie znakuje się żywności i pasz GMO, co oznacza, że farmer nie wie, co podaje zwierzętom, nikt do końca nie wie, na co i z jakiego powodu ktoś choruje. W przypadku epidemii wirusowej chorobę widać natychmiast. Jeżeli rozwój choroby trwa miesiące i lata, bez oznakowania produktów nie można dostrzec przyczyn choroby.

- Wiele małżeństw ma obecnie problemy z płodnością. Czy może istnieć związek pomiędzy konsumpcja GMO a ich płodnością?

Jeżdżę z wykładami po całym świecie - do Indii, Rosji, Ameryki i Europy. I podczas wykładu, zawsze zadaję jedno pytanie: “Kto z państwa na sali ma choroby układu rozrodczego, odpornościowego, nowotwory, choroby neurologiczne - wszystkie te choroby, których nie wywołują bakterie, wirusy, czy problemy genetyczne. Zatem proszę wszystkich, którzy mają w rodzinie takie tzw. “choroby cywilizacyjne” i wtedy cała widownia podnosi ręce do góry, - dlaczego tak się dzieje? Dlaczego wśród dzieci jest coraz więcej nowotworów mózgu i białaczki? Dzisiaj, co ósme małżeństwo już nie może mieć dzieci. W naszym instytucie zajmujemy się także problemami z płodnością. Obok nas znajduje się szpital i stąd dobrze znamy przypadki bezpłodnych małżeństw. Wszystkie te pestycydy i trucizny środowiskowe zaburzają komunikowanie się komórek w organizmie.

Komórki w warunkach skażenia popełniają samobójstwo zamiast się rozwijać. Szczególnie mieszanki pestycydów doprowadzają do takich skutków, co widzimy u zwierząt laboratoryjnych, widzimy też ten efekt w badaniach epidemiologicznych. Specjaliści widzą jasno, że ludzkość niedocenia wpływu chemikaliów na nasze życie.

- Potrzebował Pan Profesor dużo czasu, by otrzymać wyniki badań bezpieczeństwa GMO od firmy Monsanto. Czy może Pan opisać jak wyglądało postępowanie sądowe w tej sprawie we Francji i w Niemczech?

Gdy zapytałem francuskie Ministerstwo Rolnictwa i Środowiska o wyniki badań GMO - okazało się, ze testów takich nie ma lub trwały one niezwykle krótko - 28 dni. Pierwsza modyfikowana genetycznie kukurydza, zawierająca pestycyd - kukurydza BT-176, była testowana na czterech krowach przez 14 dni. Jedna z tych krów zdechła już po pierwszym tygodniu karmienia GMO. I co wtedy robią eksperci? Usuwają tę martwą krowę z eksperymentu! I dalej kontynuują badania tylko już na trzech krowach. Żeby uzyskać tę informację musiałem uzyskać wyrok sądowy Sądu Najwyższego Francji. Zobaczywszy sposób przeprowadzenia badań - powiedziałem - to jest niepoważne! W odpowiedzi Monsanto zapowiedziało, że przeprowadzi badania przez trzy miesiące. To za mało, by stwierdzić choroby, które mogą się pojawić pod koniec życia. Nie zważając na to, oni w roku 2002 przeprowadzili 3-miesięczny test z kukurydzą GMO - w Europie dopuszczona jest tylko kukurydza GMO do upraw. W przypadku kukurydzy NK603 - poprosiłem o wyniki badań. Odpowiedzieli mi, że są tajne. Mimo, że byłem doradca rządu, musiałem iść do sądu z żądaniem ujawnienia tych wyników. Potem okazało się, że wyników tych nie ma we Francji. Gdy zapytaliśmy o nie Brukselę - usłyszeliśmy, że są one zdeponowane w Niemczech. Wtedy niemiecki Greenpeace zwrócił się do swego rządu o udostępnienie testów.

My sami nie mieliśmy prawników, by działać w Niemczech. Wtedy Monsanto przystąpiło do ataków na rząd Niemiec. To coś niewiarygodnego - korporacja biotechnologii atakuje jeden z rządów europejskich z powodu wyników badań krwi 40 szczurów laboratoryjnych jedzących GMO! Gdy Monsanto przegrało w sadzie, postanowili się od wyroku odwołać – poszli do Sądu Najwyższego, domagając się utrzymania tajności wyników badań laboratoryjnych 40 szczurów. Wyniki te opublikowano, gdy odrzucono apelację.

I gdy opublikowaliśmy w prasie naukowej wyniki pokazujące skutki uboczne karmienia paszą GMO - oni odpowiedzieli - ależ tak, widzieliśmy te skutki, ale były one nieistotne biologicznie. Wymyślili oni nową teorię, że coś może być znaczące statystycznie, ale zupełnie nieznaczące biologicznie – i na dobitkę przyznali, że stosują tę koncepcję w przypadku wszystkich swych produktów od 50 lat, np. pestycydów czy leków. Jak tylko wyniki różnią się dla samic i dla samców, jak tylko nie są one proporcjonalne do dawki, Monsanto mówi, że nie są one biologicznie znaczące. Wtedy naukowcy z kilku kontynentów podpisali oświadczenie, że takie podejście jest niepoważne. Przecież nawet, gdy rezultaty są różne u samców i u samic - biologicznie są one istotne. Np. w przypadku raka piersi - rozwój jest inny u samic i u samców, mimo, że u obojga są sutki.

W konsekwencji tego stwierdziliśmy, że stosowane 3-miesięczne testy są niewystarczające - i wtedy Rada Ministrów Unii Europejskiej jednogłośnie zgłosiła wniosek o ponowne wydanie ocen bezpieczeństwa GMO wydawanych przez organ doradczy EK-EFSA. Początkowo EFSA nie chciała się na to zgodzić, mówiąc, że już wszystko przetestowała, ale wtedy okazało się, że to nieprawda - oni wydali opinie na podstawie testów Monsanto. Nasz instytut był jedynym, który zrobił badania statystyczne.

Zapytaliśmy EFSĘ “zalegalizowaliście kukurydzę i ziemniaka GMO - Jak długo trwały testy?” Odpowiedź: “90 dni na szczurach.” Ile szczurów brało udział w badaniu ziemniaka GMO? Odpowiedź: “od 10 do 30 szczurów.” My odpowiadamy - Czy jesteście ślepi? Czy nie widzicie, że dajecie autoryzację do karmienia 450 milionów świń w Europie GMO, a potem Europejczycy będą jedli ich mięso? - Dla instytucji, która ma stać na straży zdrowia Europejczyków istniały tylko problemy teoretyczne - typu “inny wynik u samców i samic”.

Przyczyna tych problemów jest jedna rzecz: brak transparentności systemu. W USA był skandal Madoffa i kryzys finansowy. Dlaczego? Prawie wszyscy mówią to samo - brak przejrzystości nadzoru nad systemem finansowym. W przypadku kwestii zdrowia publicznego mamy do czynienia z tym samym zjawiskiem - brakiem transparentności. Dotyczy to badań bezpieczeństwa wszystkich produktów spożywczych od 50 lat. Gdyby była transparentność, to każdy widziałby jak kiepsko ten system działa, jak ukrywa się przed społeczeństwem skutki uboczne.

System ten musi być zmieniony - nie będzie to kosztowało nawet jednego euro – powinno wystarczyć wejście do Internetu, by zobaczyć wyniki badań krwi zwierząt karmionych GMO i pestycydami przed wydaniem autoryzacji. Wtedy będziemy mieli pełną transparentność.

- Dziękujemy bardzo.

Podziękowania dla Marka za udostępnienie tekstu – red. Ekobuddyzm – buddyzm ekologiczny
Raport z wyników badań przeprowadzonych przez zespół naukowców pod kierunkiem profesora Seraliniego opublikowany na łamach czasopisma naukowego Environmental Sciences Europe w marcu 2011 roku: http://www.enveurope.com/content/23/1/10

zobacz także: Wikileaks: Nacisk w sprawie GMO priorytetem dyplomacji USA – UniaEuropejska na celowniku (guardian.co.uk)
Raport ONZ: Rolnictwo ekologiczne może podwoić produkcję żywności w biednych krajach
Profesor Ludwik Tomiałojć: Możliwe zagrożenia ze strony GMO dla gatunków i ekosystemów



POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :->


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: GMO - nie dajmy się!!!
PostWysłany: Czw Mar 22, 2012 12:47 pm 
Offline
Senior Member
Senior Member

Dołączenie: Pon Mar 08, 2010 11:49 am
Postów: 101
W necie kolejne pospolite ruszenie przeciw GMO, podpisaliście petycję?


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 25 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 159 gości

Planujesz na urlop? - http://wypoczynek.turystyka.pl/


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum

Szukaj:


Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group

Redakcja serwisu zdrowo.info.pl informuje, że publikowane komentarze są prywatnym opiniami użytkowników forum i nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. | polityka prywatności