TeSa napisał(a):
Nie traćmy nadziei......nie wolno nawet pomyśleć, że nadzieja jest matką głupich...
Trzeba coś wymyślić !
Wymyślam i wymyślam!!!!!Tylko czasami na chwilę opadają mi ręce, ale na szczęście tylko na chwilę, już tak mam
. Pomaga mi wewnętrzne przekonanie o słuszności, ono dodaje mi animuszu.
W dwójkę łatwiej, może coś wymyślimy!!!!
Swoją przygodę, bo tak nazywam powrót do dobrej kondycji zdrowotnej, rozpoczęłam właśnie od książek profesora M. Tombaka. Nie pamiętam dokładnie okoliczności ich zakupu. Było to w czasie, kiedy chorowała moja przyjaciółka, choroba mamy nabierała "rozmachu", moje zdrowie z wielu powodów zaczynało popadać w ruinę. Jednym słowem obraz nędzy i rozpaczy. Choroby tak bardzo zdominowały moją codzienność, że byłam prawie załamana. Dla przyjaciółki medycyna konwencjonalna nie znajdowała ratunku, dla mamy także.Traciłam bardzo dla mnie ważne osoby. Nie mogłam jednak pogodzić się z biernym czekaniem, to właściwie było w całej tej sytuacji najgorsze, ta bezsilność w obliczu nieszczęścia.
Po przeczytaniu już pierwszej książki Tombaka nabrałam otuchy, wreszcie ktoś mówi, że można, że nie ma z góry przegranych spraw. Potem były następne, po drodze o. Grande, o. E. Szeliga z ziołami z Amazonii, o. Klimuszko, P. D'Adamo, dr. Budwig i internet z łatwo dostępną kopalnią wiedzy.
Przyjaciółce nie zdążyłam pomóc, ale to jej odejście bardzo mnie zmobilizowało. Postanowiłam walczyć o siebie i mamę.
Z czasem przyszły sukcesy, bo dla mnie zdrowie to sukces, może dlatego, że bardzo często mi go brakowało.
Pozdrawiam i życzę miłego poniedziałku
.