Do Angelus
Cytuj:
Uzdrowiciel czy terapeuta jest tylko narzędziem(pośrednikiem).
domniemam, że mowa jest o Reiki?
Oczywiście, że jest się emiterem, nawet jeżeli chce się być tylko i wyłącznie pośrednikiem - jak w systemie reiki, jednak nie zdając sobie z tego sprawy nie można (a może nawet i nie trzeba?) precyzyjnie sterować energią i w zależności od potrzeb np. podnosić jej częstotliwość (robiąc ją bardziej przenikliwą), lub obniżając - by wygrzać... etc.
przecież na migrenowy ból głowy nie przyłożę rąk, by "grzać" "naturalną qi"! muszę energię wysubtelnić! inaczej cierpiący będzie jeszcze bardziej cierpiał.... do tego używam ze świadomością własną energię - bo nią łatwo sterować, a potem i tak bez problemu uzupełniam sobie "braki"...
Cytuj:
O przesadzeniu (jak to napisałaś) z tzw. "przesyłaniu" energii (ducha, światła) może mówić tylko ten, który samego siebie uznaje za emitera tej siły......a to jest największe nadużycie. (...)
oczywiście, że można "przesadzić"! i to nawet będąc "tylko pośrednikiem", gdy nie wyczuje się "momentu" w którym należy przerwać, lub nie zastosowało się zabezpieczeń mentalnych na zabieg (w reiki), by np. nadmiar poszedł w roślinki
- są to naturalnie przypadki, gdy się nie potrafi sprawdzać (robiąc podczas zabiegu diagnozy kontrolujące), a ufa tylko "sile wyższej"...
- tak samo jeżeli będziemy stosować reiki na reumatyzm - można baaardzo "przesadzić" - bo to jest zator "niskiej" energii po chwilowym polepszeniu będzie znacznie gorzej - to jak wlewać czystą wodę do stawu, w którym nie ma odpływu i woda gnije... w tym wypadku ja stosuję przede wszystkim oczyszczanie i udrożnianie, czego w reiki nie ma, a dopiero na koniec mogę "doładować"
co do bycia emiterami:
my jedząc, śpiąc, oddychając, medytując bądź modląc się - sami "tworzymy ludzką energię" przerabiając "surową" z otoczenia - to jak z trawieniem - zanim przyswoimy coś, to nasz organizm musi to wcześniej odpowiednio dla siebie przerobić... dlatego wg mnie można powiedzieć, że jesteśmy "emiterami". Tak jak dynamo "tworzy" prąd z innych rodzajów energii (kinetycznej)...
dlatego każdy z nas ma trochę inną energię, (również gdy ją przekazuje), bo każdy jest wyjątkowy pod tym względem, a nasze częstotliwości zależne są od b. wielu czynników - stanu organizmu (zdrowie, wiek, płeć), stopnia rozwoju "duchowego", moralnego, emocjonalnego, otoczenia z którym wchodzi w interakcję (nasza energia dostosowuje się do osób, miejsc w których żyjemy itp) etc.
dlatego uważam, że jednak jesteśmy emiterami...
przy reiki natomiast (wbrew obiegowym opiniom) polega to na tym, że oddajemy swoją energię, ale po uprzednim "przeładowaniu" swoich akumulatorów, jednak i tak nadajemy tej energii zazwyczaj "informację", choćby to było li i wyłącznie współczucie i chęć pomocy, czy modlitwa, a nie konkretna "praca mentalna", co nie zmienia faktu, że energia ta jest "nami zabarwiona" (jak już wyżej nadmieniłam), no chyba że tylko grzejemy, ale wtedy to równie dobrze można przyłożyć termofor i wynik byłby ten sam
oczywiście to są tylko moje własne przemyślenia i doświadczenia i nie zamierzam tego nikomu narzucać, wręcz przeciwnie chętnie poznaję opinie innych, a nóż sobie coś nowego uświadomię
pozdrawiam